Coraz droższe biura, a chętnych nie brakuje
Rosną opłaty czynszowe i eksploatacyjne, wydłużają się okresy najmu, a umowy podlegają coraz wyższej, corocznej indeksacji stawek. Mimo to biura na wszystkich rynkach w Polsce cieszą się nadal rekordowo dużym zainteresowaniem
Obserwacja pogorszającej się koniunktury gospodarczej w kraju i na świecie mogłaby skłaniać do pesymistycznych prognoz dotyczących popytu na powierzchnią biurową. Dzieje się jednak odwrotnie. Zainteresowanie biurami w wysokim standardzie w najatrakcyjniejszych lokalizacjach największych miast jest ogromne.
– Powierzchni w najlepszych obiektach systematycznie ubywa. Widoczny jest już wzrost bazowych stawek czynszowych, szczególnie w tych lokalizacjach, gdzie oferta jest bardzo mała, a popyt wśród najemców duży. Na razie wzrost cen wywoławczych jest niewielki, rzędu 0,25-0,75 EUR – mówi Mateusz Strzelecki, Partner, Head of Tenant Representation w Walter Herz. - Wyższe koszty mediów przekładają się też na wzrost opłat eksploatacyjnych, które rok do roku skoczyły o jakieś 20-30 proc. Wynajmujący bardzo rzadko zgadzają się już w toku negocjacji na zapisy ograniczające maksymalny wzrost opłat eksploatacyjnych. Koszty rozliczane są corocznie w formule open book. Firmy mogą weryfikować ich wysokość – dodaje.
Mateusz Strzelecki przyznaje, że duże zainteresowanie wynajmem powierzchni, jakie mogliśmy obserwować w pierwszych kwartałach bieżącego roku utrzymuje się nadal, a nawet rośnie. – Prym wiedzie pod tym względem Warszawa, gdzie zaczyna brakować powierzchni w najlepszych budynkach. Inflacja i podwyżki cen mediów nie zrażają firm. Najemcy chcą zdążyć z kontraktacją powierzchni zanim rynek całkiem zwolni, a opcje się wyczerpią. Zmienia się również okres najmu. Teraz standardem w nowych obiektach stają się kontrakty na7 lat, a nie 5 lat, co podyktowane jest chęcią rozłożenia na dłuższy okres wysokich kosztów adaptacji powierzchni – informuje.
Duże biura przejmują mniejsi najemcy
Ekspert zwraca uwagę, że już w przyszłym roku będzie wyraźnie widoczny niedobór oferty na każdym, kluczowym rynku biurowym w Polsce. – Okazuje się, że wzrastające koszty wynajmu nie stanowią przeszkody dla firm, które nadal zawierają umowy na duże powierzchnie. Naturalnie, niektórzy najwięksi gracze rynkowi oddają też metry, bo mają problem z frekwencją pracowników, którzy wolą pracować zdalnie. Te biura natychmiast jednak konsumowane są przez mniejsze firmy, które wynajmują powierzchnie na krótszy okres, ale po jeszcze wyższych cenach, przenosząc często siedzibę pod lepszy adres. Możemy w związku z tym z kolei mówić o spadku średnich okresów najmu na rynkach regionalnych – wskazuje Mateusz Strzelecki.
Emilia Legierska, Transaction Director w Walter Herz prognozuje, że brak powierzchni biurowych w centralnych lokalizacjach miast może być motywacją do powrotu do tańszych lokalizacji, jak na przykład warszawski Mokotów. – Służewieckie zagłębie biurowe może wrócić do łask. Sporo biurowców dysponuje tam powierzchniami w dobrym standardzie. Ich modernizacja i wykończenie niesie mniejsze koszty niż wykończenie biur w oddanych dopiero budynkach. Część instalacji i zabudowy można wykorzystać. Dzięki temu nakłady na fit-out są niższe niż w przypadku tworzenia przestrzeni do pracy od podstaw – zauważa. - Dla najemców ważne jest teraz także bezpieczeństwo pracy. Czas pandemii uczulił firmy na ten aspekt, który zazwyczaj omawiany jest obecnie w czasie negocjacji – dodaje.
Ukraińskie i białoruskie firmy zostają w Polsce
Przyznaje także, że na kształtowanie się sytuacji w sektorze biurowym widoczny już wpływ mają firmy przenoszące do Polski biznes zza naszej wschodniej granicy, przede wszystkim z Ukrainy i Białorusi. – Na przełomie marca i kwietnia, w największym boomie firmy ze Wschodu lokowały swoje biura w coworkingach, ponieważ powierzchnia była tam dostępna od zaraz i zapewniały elastyczność w zakresie długości najmu. Wiele z tych podmiotów zdecydowało się na utrzymywanie biznesu w Polsce i jego dalszy rozwój na naszym rynku. Teraz poszukują docelowych biur, które są bardziej przystosowane do ich potrzeb – mówi Emilia Legierska.
Pierwsza połowa tego roku przyniosła rekordowy popyt na powierzchnie biurowe w Warszawie. Do najemców trafiło prawie dwa razy więcej biur licząc rok do roku. Na rynkach regionalnych również zakontraktowane zostało największa ilość powierzchni w historii. Przełożyło się to na spadek wartości pustostanów.
Coraz mniej wolnych biur, coraz wyższe koszty wynajmu
Według danych Walter Herz, współczynnik powierzchni niewynajętych w Warszawie obniżył się od początku roku do poziomu 11,18 proc., w Krakowie do 12,50 proc., we Wrocławiu do 17 proc., w Trójmieście do 12,30 proc., a w Łodzi do 15,70 proc. Tylko w Katowicach wzrósł do ponad 16 proc. ze względu na oddanie do użytku znaczącej ilości powierzchni, m.in. w budynku KTW II (39,9 tys. mkw.).
Do największych biurowców ukończonych w tym roku w Polsce należą warszawski Forest Tower (51,5 tys. mkw.), SkySawa (22,8 tys. mkw.) i Intraco Prime (12,8 tys. mkw.), wrocławski Midpoint71 (36,2 tys. mkw.), czy pierwszy etap The Park Kraków (11,7 tys. mkw.).
Doradcy Walter Herz są zgodni, że największym wyzwaniem, z jakimi uczestnicy rynku będą musieli się mierzyć w najbliższym czasie są rosnące koszty eksploatacji i utrzymania budynków oraz brak wolnej powierzchni w centrach miast.
Hamulcem rozwoju dla sektora jest brak działek z centralnych lokalizacjach. Poza tym, wzrosły koszty uzyskania pieniądza na finansowanie projektów i inwestorzy mają trudności z oszacowaniem poziomu przyszłej inflacji i wzrostu cen materiałów oraz robocizny. Już w pandemii deweloperzy bali się inwestować i wiele projektów zostało wstrzymanych. Wydanych zostało też niewiele pozwoleń na budowę. Biorąc pod uwagę te czynniki, ilość inicjowanych inwestycji i wielkość popytu, należy spodziewać się deficytu biur w latach 2023-2025.
Nadesłał:
prestige
|